sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 10

Selene

Stałam pod prysznicem. Ciepłe strumienie wody lały się na moje plecy. Stałam i słuchałam. Tak, właśnie słuchałam. Ale nie myśli tylko wody. Dla każdego, kto wchodzi do wody, pod prysznic jest boża woda, jest tylko i wyłącznie wodą. A ja? Ja jako nadnaturalna istota mogę usłyszeć muzykę. Słyszałam każdą kroplę, każdą strugę spadającą w deszczu. Wyłączyłam się. Słuchałam wody. Choć stałam pod prysznicem w Mullingar i tak wiedziała, że na przykład właśnie w Turcji pada śnieg albo, że krople wody własnie zaczęły  na nowo zamarzać w powietrzu nad Szwecją. Byłam otulona muzyką. Dzięki tej wodzie zaczęłam się uspokajać. Ale później poczułam energię ziemi i płomień ognia. Usłyszałam szelest powietrza. I czułam się szczęśliwa. Czułam wszystkie emocje, które istnieją. Ból, nienawiść, złość, gniew, pychę, pożądanie... Ale te dobre, także odnalazły miejsce w mojej duszy. Czułam szczęście, bezgraniczną miłość, radość, zadowolenie, przyjemność... Nigdy tak się nie czułam. Zawsze byłam ... sobą. Tak to dobre określenie. Teraz zajrzałam w myśli ludzi. Słyszałam każdą modlitwę, smutek z powodu zerwania z chłopakiem, radość z dobrej oceny, pożądanie do chłopaka. Tysiące nie wypowiedzianych słów, ale ukrytych w sercach ludzi. Jęknęła. Teraz otworzyły się przede mną ich duszę. Poczułam ich miłość do rodzica, nienawiść dla nauczycieli, chęć mordu za zabicie żony... Stałam i słuchałam. Wszystkie skarby tej Ziemi dochodziły do mnie. Słyszałam szum morza, ruchy kontynentów, magmę poruszającą się we wnętrzu Ziemi, węgiel zamieniający się w diamenty właśnie w tej chwili, ulgę ludzi i spokój przyrody. Harmonię tak wielką, że aż przytłaczała. I nagle! poczułam coś niewiarygodnego. Siłę tak wielką, że aż nie do przebicia. Pływałam pośród mgławicy Oriona i pośród gwiezdnego pyłu. Byłam umierającą gwiazdą. Ale w tym samym momencie byłam tez rodzącą się gwiazdą. Byłam planetą, która jest stara i młoda. Byłam gazem unoszącym się n powierzchni Jowisza. Byłam białym karłem i czarną dziurą. Płynęłam przez wszechświat. Aż dotarłam do Słońca. Czułam jego wielką energię. Jego siła i światłość były ogromne! Znów jęknęłam. Czułam się wspaniale.  Patrzyłam na Słońce i czułam na swoim ciele ciepło. Patrzyłam na nie i wydawało mi się jakbym by tam jakieś drzwi, które maja się zaraz dla mnie otworzyć. Byłam szczęśliwa. I nagle tak nie spodziewanie nie czułam już nic. Zostałam wyrwana i czułam się naga, słaba i inna. Teraz widziałam przed sobą jedynie drzwi. Drzwi, które codziennie próbuje przejść, ale nie umiem. I nawet nie wiecie jak wkurzające są te drzwi. Chciałam je wyważyć nie raz, ale zawsze się nie poddawały mojej mocy. Zostawały w jego umyśle i chroniły go, a mnie doprowadzały do szewskiej pasji! Wiedziałam, że jakimś sposobem z tej czystości znalazłam się w umyśle Tomlinsona. Dlaczego on, co? Ja się pytam? Jest tyle osób na świecie, ale nie to własnie on musi mieć te cholerne drzwi w głowie. Już nie wspominając o tym, że zawsze wszystko mu się udaje. Poczułam wściekłość, która bardzo szybko zmieniła się w furię. Czułam złość, gniew, nienawiść, żal, smutek, irytację, pożądanie, samotność, niepokój. Dobre emocje znikły tak nagle jak się pojawiły. Teraz czułam tylko siebie. Byłam sobą. I nagle poczułam ogień. I usłyszałam krzyki, jęki potępieńcze i wrzaski bólu. Nie wiedziałam gdzie byłam. Ale czułam krew i pragnienie tak wielkie, że jestem pewna, że gdyby była w tym miejscu jakakolwiek żywa istota, to bardzo szybko stałaby się istotą martwą. Wypuściłam powietrze i poczułam siarkę  i zapach świeżego seksu. Wszystkie te emocje kotłowały się we mnie jakbym maiła zaraz wybuchnąć. Co nie zmieniało faktu, że nagle zaczęłam odczuwać strasznie silną potrzebę seksu. Czuła zimno na swoim ciele. Lodowate zimno. Czułam się strasznie stara. I własnie to uczucie pozwoliło mi wrócić. Zimno, które odczuwałam pozostało. Woda w prysznicu zmieniła swój stan i teraz była lodowata. Poczułam ciarki na ciele i szybko zakręciłam kran i wyszłam do łazienki. Otuliłam się czerwonym ręcznikiem i podeszłam do zaparowanego lustra. Przetarłam go ręką i ukazała mi się w nim moja twarz. Długie, mokre krwistoczerwone włosy, zielone oczy i biała cera. Byłam inna. I nie mogłam stać się normalna. Westchnęłam i  wzięłam się za rozczesywanie włosów. Po nieudanych kilkunastu próbach wkurzona pstryknęłam w palce i moje włosy znów stały się proste i falowane. Wyszłam z zaparowanej łazienki i podeszłam do mojej szafy, mijając katany, shurikeny, bluzki w paski, poduszki, kosz z marchwią, z którego złapałam dwie i cały mój pokój. Stałam pod szafą i wybrałam ubrania.
- Nicole, ubieraj się. Oni dzisiaj przyjdą. Są w drodze!
- Co? I ty mi mówisz to dopiero teraz?
- No widzisz. Takie życie.  
- Zabije Cię kiedyś!
- Jasne. Ciesz, się że ci pomogłam i dałam ten eliksir na mdłości, bo inaczej nadal myślałabyś, że jesteś w ciąży!
- W co ja mam się ubrać?
- Niewinnie.
- A ty?
- Zobaczysz.
I się wyłączyłam. Ubrałam na siebie długą, czarną suknię bez pleców, do tego czerwone buty na koturnie z ćwiekami. Pstryknęłam palcami i suknia zaczęła falować. Pojawiły się na niej płatki róży i przykleiły się do materiału. Teraz miałam na sobie suknię z płatków róż. Była długa, bez pleców i od przodu wyglądała jakbym miała na sobie spodenki.  Czarne płatki zaczęły się skrzyć i pozwoliłam by się trochę nadpaliły. Na koniec narzuciłam na nie jeszcze trochę gwiezdnego pyłu. Włosy zostawiłam rozpuszczone, ale końcówki podpięłam do tyłu. Wyczarowałam sobie malutkie czerwone róże i wplotłam je do kłosa, który otaczał moją głowę i spływał w dół na środku. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam piękną kobitę. Ale czegoś mi brakowało. Przeszukałam pokój, ale nie mogłam go znaleźć.
- Sztylet!
W jednej chwili  podleciał do mnie sztylet z głowicą wykonaną w róże i spływające na ostrze łodygi. Przypięłam go do uda i na plecy powiesiłam sobie katanę. Do bransoletki doczepiłam obsydianowe shurikeny. Teraz jak spojrzałam w lustro widziałam piękną, niebezpieczną i emanującą seksem dziewczynę.
Szybko pobiegłam do pokoju Nicole i zobaczyłam ją zakładającą białe perły. Miała na sobie krótką, białą, wydłużaną po boku sukienkę i złotą bransoletkę na ręce oraz złoty naszyjnik w kształcie słońca. Do całego stroju dopasowała jeszcze złote koturny i kopertówkę. Miała na sobie lekki makijaż. Gdy mnie zobaczyła na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Idziemy?
- Oczywiście.
Złapałam ją pod ramię i pojawiłyśmy się na polanie. Zachodzące słońce dawało piękny widok. Już po chwili usłyszałam trzepot skrzydeł i chwilę potem z nieba sfrunął Anioł Mroku i Anioł Słońca. Tak jak zawsze byli mega przystojni. Itachi złożył swoje czarne jak niebo nocą skrzydła i uśmiechnął się do mnie przebiegle. Daniel za to złożył swoje białe skrzydła i uśmiechnął się do Nicole, podszedł do niej i pocałował jej rękę.
- Witam- powiedział patrząc się na nią.
Widziałam zniesmaczoną minę Itachiego i lekko się uśmiechnęłam. Ta dwójka była choć odmienna, to idealna. Zanim umarli i stali się aniołami byli przyjaciółmi. Później każdy z nich wybrał inną stronę i było wiele zakłóceń w ich przyjaźnie, ale zawsze dawali sobie radę. I teraz mimo, że jeden służy Szatanowi, a drugi Bogu i tak są przyjaciółmi. Chociaż nadal walczą tak jak przez miliony lat. Przecież każdy myśli, że I i II wojna światowa to spisek Hitlera. A tak naprawdę to własnie oni ze sobą walczyli. A poszło o najgłupszą rzecz na świecie.
                                                                       ***
Itachi siedział pod ziemią i słuchał rozkazu kolejnego od swego Pana.
- Masz zabić tą dziewczynę za wszelką cenę. Jej dusza jest przesiąknięta magią, którą zdolna jest obudzić w wielkim strachu lub radości. Masz ją zabić. I uwolnić jej magię. Zawładnij jej sercem i umysłem.
Patrzył na Szatana i tak jak przez millenia jedyne co zrobił to skinął głową. Nienawidził swojego ojca, ale dobrze wiedział, że bardzo się do niego upodobnił. Mieli te same długie, czarne włosy. Obsydianowe tęczówki i zawsze kpiący i pełen wyższości uśmiech. Ta sama blada cera i te same zachowania. Jedyne czego Itachi nie posiadał w takiej samej ilości jak Szatan to moc. Jego w porównaniu do Ojca była niczym, chociaż jako Książe Piekieł posiadał największą i najpotężniejszą moc, ze wszystkich demonów które tu były. Mógł myślą wzniecać tornada i trzęsienia ziemi. Mógł zmuszać ludzi, do tego by robili to co zechciał. Mógł zabijać najsilniejsze Anioły. Mógł zniszczyć świat jednym uderzeniem meteorytu lub czymś innym. Z reszta kiedyś tak zrobił. Teraz ludzie współcześni, nawet nie wiedzą, że w Układzie Słonecznym jak to oni go nazywają istniała kiedyś planeta imieniem Muladhara. Strącił ją i rozerwał na kawałki. Tak. Dobrze zlikwidował ślady po planecie. Po raz pierwszy stworzył Czarną Dziurę i wrzucił do niej kawałki. Oczywiście, szybko się zorientowano, że brakuje jednej planety, ale nikt nie umiał powiedzieć co się z nią stało. W końcu jego ojciec złapał ja i ujrzał to co z niej zostało. Wezwał go do siebie i pierwsze co zrobił to zapytał.
- Dlaczego?
- Wkurzała mnie.
- Wkurzała Cię?
Pokiwałem głową.
- I dlatego ją zniszczyłeś?Wiesz, że przez twój głupi pomysł ludzie, którzy tam żyli i mogli do mnie trafić zostali pochłonięci przez Dziurę?
- Trzeba było mnie nie wkurzać.
Wtedy po raz pierwszy przekonał się, że jego ojciec jest nieobliczalny i nie zawaha się przed niczym. Wtedy po raz pierwszy został z połamanymi skrzydłami i zesłany na Ziemię. Z transu wybudził go donośny głos ojca.
- I masz przypilnować by pod żadnym pozorem nie zakochała się w śmiertelniku!
Znów kiwnięcie głową. Wyszedł z sali. Będąc w swojej komnacie wziął do ręki swój miecz. Mając go ruszył do wyjścia. I będąc centralnie pod Mount Everest rozłożył swoje skrzydła i uniósł się. Leciał przez miliony kilometrów, aż w końcu pojawiła się na szczycie w środku nocy. Spojrzał na Ziemię i udał się do Krakowa. Do Polski. Tam znalazł dziewczynę. Dowiedział się jak się nazywa i co lubi, a czego nie. I ruszył na polowanie. Gdy pierwszy raz ujrzał Weronikę nie była dla niego nikim mniej, nikim więcej jak celem. Dopiero potem po tysiącach rozmów i spotkaniu Daniela, zaczął ja widzieć w innym świetle. I tak w końcu zakochał się w niej. Po raz kolejny, się zakochał choć nie mógł. I skończyło się tak jak zawsze. Pewnej gwiezdnej nocy, przechodząc przez uliczki Krakowa natknął się na Daniela i już wiedział, gdzie na całe dnie znika Weronika. Czy raczej do kogo. Właśnie wtedy zaczął się do niej zalecać. A ona? Ona zakochała się w dniu i nocy. Kochała jego i Daniela. I gdy nam to powiedziała rozpoczęła się "wojna". Wściekły zacząłem atakować Daniela. Ziemia się trzęsła i wiatry pędziły z niewyobrażalną szybkością. Woda wyszła z brzegów. Ludzie zaczęli czuć do siebie nienawiść. I wtedy Hitler napadła na Polskę. I właśnie wtedy Itachi go zabił i sam zajął jego miejsce. Zaczął niszczyć przeklętą ojczyznę, w której dowiedział się o tym, że jest kochany. Ale nie tylko on. Daniel usiadł wtedy na chmurce i zaczął kierować ruchem oporu. Raz wygrał on i musiał cofnąć swoje wojska. Został wtedy pojmany. Jednak nie długo Polska cieszyła się wolnością. Po upływie Jego snu. Znów wyprowadził wojska i tym razem nie miał zamiaru zostawić go niezniszczonego. Ale i tym razem mu się nie udało. Ten durny Ojciec Daniela mu pomógł i został zniszczony. Jego skrzydła zostały złamane. Ale wtedy spojrzeli oboje na Weronikę. I to Itachi ją zabił. Tak jak przykazał mu Ojciec. Dopiero później dowiedział się o tym, że podczas ich zabawy w "wojnę" Weronika poznała przystojnego i bogatego arystokratę Łukasza. Zakochali się w sobie i wtedy właśnie, kiedy spał stracił swą magię. I tak jak zawsze jego zakochanie się skończyło śmiercią. Ale do końca będzie pamiętał jej ostanie słowa.
- Nigdy nie byłeś zły. Jesteś tylko zagubiony.
Nie. Weronika się myliła. On nie był zagubiony , tylko zły. A później dalej żył tak jak zawsze. Kolejne zadania, kolejne śmierci....
                                                                                ***
Tak, więc widzicie. Tylko Ja nie poddałam się tej "wspaniałej" rzeczy zwanej miłością. Itachi twierdzi, że kiedyś ja znajdę. Ta, jasne.
- Pokażecie nam wreszcie Niebo i Piekło- zapytała się Nicole?
- Nie.
- Zdajemy sobie sprawę, że chcecie je zobaczyć, ale możemy was tam wpuścić tylko i wyłącznie wtedy, kiedy żadna z was nie będzie miała problemów z uczuciami.
- Ale my nie mamy żadnych problemów z uczuciami!
- Tak? A co powiesz na ciebie i Harrego?
- A co ma być? Nienawidzę tego palanta!
- Nieprawda. Gdybyś go nienawidziła, nie poszłabyś z nim do łóżka. I szczerze mówiąc, to ty go kochasz.
- Co?
- To prawda. Inaczej moglibyśmy was zabrać do Nieba i Piekła.
- A co z Selene i Louisem? Przecież oni nie zachowują się tak jakby się nie znali.
- U nich wszystko jest ułożone.
- Aaaaaaaaaaaaaaa! Nie wierzę! Tak bardzo chciałam zobaczyć Niebo, a tu nici z tego!
Daniel podszedł do niej i objął ja ramieniem. Pochylił się i zaczął coś do niej szeptać. Po jej myślach wyczułam, że za sprawą dotyku i słów Daniela zaczyna się uspokajać. Ja za to odwróciłam się do Daniela i zapytałam się.
- Co robimy?
Uśmiechnął się szeroko i łobuzersko. Spojrzał na mnie.
- Co ty na taki mały wypad na Acapulco?
- A cóż ciekawego jest na Acapulco?
- Śmierć.
Itachi rozłożył skrzydła i spojrzał na mnie. Moja suknia została spalona i spod płomieni zaczął się wyłaniać inny, całkiem nowy strój. Po zgaśnięciu płomieni spojrzałam na siebie i zdałam sobie sprawę, że mam na sobie czerwone szpilki, czarne rajtuzy w dziury, czarno-czerwone szorty, koronkowy top(http://allani.pl/zestaw/444604) i skórzaną kurtkę. Itachi objął mnie w tali i uniósł się w powietrze. Kilka minut i już byliśmy w jakimś ciemnym zaułku na Acapulco. W bardzo szybkim tempie odnalazłam drzwi i przez nie przeszłam. W wejściu poczekałam na Itachiego i jak tylko się pojawił ruszyłam przed siebie. Stałam przed drzwiami. Uniosłam ręce i pchnęłam je. Otworzyły się ze skrzypem. Uśmiechnęłam się łobuzersko i swoim oczom nadałam wyraz seksu i weszłam.
- Teraz możecie zacząć krzyczeć.
A potem bez zbędnych ceregieli otworzyłam swoją moc. Mój umysł zalała fala magii. Zaczęłam się poruszać z niewyobrażalną szybkością. Zmieniłam swoje molekuły i moje ciało zmieniło się w czysty diament. Właśnie wtedy trafiła we mnie kula. Ona najprościej w świecie się ode mnie odbiła. Podbiegłam do niego i wyrwałam mu serce. Następnego zamieniłam w czysty diament. Kolejnym zmieniłam krew w żyłach na rubin. Wtedy poczułam obok siebie skupisko wielkiej mocy. Itachi jednym machnięciem ręki zniszczył połowę. Pokręciłam głową.
- Ile razy ci mówiłam, że śmierć jest piękna dopiero wtedy kiedy jest spektakularna? A nie jakieś machnięcie ręką i bum!
- Ja mam lepszą technikę niż ty, kotku.
Wszystkich, którzy byli w pomieszczeniu zamieniłam w kryształ.
- Nie jestem niczyim kotkiem- odparłam zimno.
Ruszyłam do kolejnych drzwi i zrobiłam za nimi to samo co z tymi. Po dziesięciu minutach cały gang nie żył, a ja wychodziłam z kryjówki. Będąc już na zewnątrz powiedziałam.
- Moc kryształu. Kryształowa klatka.
I poczułam jak cała kryjówka pokrywa się kryształem, a dokładniej diamentem. Tym razem to ja złapałam Itachiego, który cały czas się na mnie patrzył i wysłałam myślową wiadomość do Daniela.
- Wracamy do Mullingar.
Później usłyszałam charakterystyczny dźwięk dla rozkładanych skrzydeł i w jednym momencie przeniosłam naszą dwójkę na polanę, gdzie byli jeszcze Nicole i Daniel. Złapałam ich za rękę i przeniosłam nas do salonu. Widziałam zdziwione i zdezorientowane miny One Direction i usłyszałam jak chłopaki składają skrzydła.
- Po co to zrobiłaś?
- Ponieważ mam dość ich szczęśliwie zasranego życia!
- Co ty zamierzasz zrobić?
- Dzisiaj One Direction znajdą się  na ...



Dzisiaj taki rozdział. Mamy nadzieję, że się wam podoba. Od razu mówimy, że następny rozdział będzie z perspektywy Selene. Jak się podoba rozdział? Ciekawe co się stanie w następnym? Kochani komentujcie.
11 Rozdział = 10 komentarzy
See you soon!

11 komentarzy:

  1. Super jak zwykle! ;3
    Nie wiem skąd bierzecie pomysły, ale wasze umysły są niepojęte O.o
    Wasz blog się po prostu wyróżnia na tle innych (oczywiście w pozytywnym sensie). :)
    Już nie mogę się doczekać następnego *_*
    Ciekawe co ta Selene knuje xd
    Ciekawy pogląd na II wojnę światową... nie powiem :D
    Bardzo podobał mi się "monolog" Selesne pod prysznicem ;)

    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
    http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/
    http://my-little-crazy-world-by-blue-rose.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze- czyli Z A J E B I S T Y !!!
    No właśnie, te wasze pomysły XD Nigdy nie wiadomo ci wymyślicie ;)
    Dodawajcie szybko następny rozdział,no i ten pogląd na wojnę aaawww<<33

    Pozdrawiam!!

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boooski:) Czuję się jakbym czytała książkę najlepszych autorek świata a nie jakiś blog. Jesteście na prawdę bardzo utalentowane. Macie też bardzo bogatą wyobraźnię:) Jetem ciekawa czym jeszcze nas zaskoczycie??

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jak zwykle ^^
    Jula «3

    OdpowiedzUsuń
  5. no siema kochane :* a więc doszłyśmy do wniosku, że tylko 5 osób nas czyta-tylko 5 komentarzy pod tym rozdziałem.Możliwe,że jeśli tak dalej będzie zawiesimy/usuniemy bloga :x Jak czytacie to zostawcie po sobie komentarz! Możecie nawet uratować to opowiadanie :P
    Mrs. Styles ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Woah. Jedyne, co mi sie nasuwa na myśl. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam nigdy :D Ale podoba mi się jak najbardziej, a więc czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow.....To jest świetne. Po prostu się zakochałam :) Plissss......Nie usuwajcie, go jest zbyt cenny, zeby go stracić!!!

    Czekam na next!!

    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  8. Supeeer *.* piszcie kolejny rozdzial <3

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdział.
    To był genialny. Nie mogę doczekać się 11.

    OdpowiedzUsuń