czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 9

Harry

Stałem w kuchni i robiłem moje słynne naleśniki. Tak wiem! Nicole zadręcza się tym czy jest w ciąży, a ja najzwyczajniej w świecie robię naleśniki. Usłyszałem piski na górze i po chwili w zastraszającym tempie w moim królestwie pojawiła się Nicole, która wręcz pałała entuzjazmem, którego nie widziałem u niej od czasu kiedy tu przyjechaliśmy. Dziewczyna była najzwyczajniej w świecie szalona! Tak to słowo mogło znakomicie oddać jej nastrój i to jak się właśnie zachowywała! Chwilę się patrzyłem na drzwi za którymi zniknęła Nicole i już po chwili czułem jakiś smród! Chwilę zajęło mi uprzytomnienie sobie, że zostawiłem przecież na ogniu naleśniki i zaraz szybko podbiegłem do patelni i zdjąłem naleśnika. Wylądował w śmietniku akurat wtedy kiedy nasz kochany Nialler wszedł do kuchni. Gdy zobaczył co właśnie zrobiłem jego twarz miała różne stopnie uczuć. Najpierw widziałem zdezorientowanie, później złość i na samym końcu wściekłość.
- Harry! Istoto jedna czy tobie nie jest widome, że jedzenia się nie wyrzuca?
- Niall- jedyne co wydobyło się z moich ust to cichy szept.
- Jedzenia się nie wyrzuca! Jedzenie to świętość! Nie można go wyrzucać! Zawsze trzeba mieć na uwadze to, że ktoś będzie chciał je zjeść! Cóż za marnotrawstwo!
Niall załamał ręce i zrezygnowany patrzył się na mnie groźnym wzrokiem! A ja? Ja się uśmiechnąłem niewinnie i żeby przebłagać jakoś naszego Irlandczyka stwierdziłem.
- Jako przeprosiny przyjmiesz stos kolorowych kanapek?
- A z czym one będą?
- Z czymkolwiek zechcesz + w zestawie mogę ci upiec jeszcze kurczaka w ziołach i frytki i do smaczku wycisnąć ci sok z pomarańczy.
Widziałem jak mózg Irlandczyka pracuję, ale chyba nie mógł się oprzeć pokusie jedzenia, ponieważ po chwili już mówił.
- I żeby mi się to już nigdy nie zdarzyło!
Później jeszcze mordercze spojrzenie i mamy od razu cały opis sceny! Niall zaczął się powoli wycofywać z kuchni, a ja od razu zabrałem się za obiad. Czyli dwa kurczaki, piętnaście szklanek soku pomarańczowego, niewyobrażalną ilość frytek i kanapki. Aha! I nie wolno zapomnieć o sokach marchewkowych dla naszej dwójki. Właśnie, muszę pogadać z Louim o Selene. Wyjąłem wszystkie potrzebne rzeczy do obiadu i zacząłem go przygotowywać. Gdzieś tak w połowie mojej roboty do kuchnie wszedł mój kotek.
- Tutaj się ukrywasz.
- Nieprawda. Nie ukrywam się. Po prostu podpadłem Niallowi i jestem zmuszony do robienia tegóż obiadu.
- Jasne. Wmawiać coś takiego to możesz komuś innemu.
Następnie jak to w życiu bywa najzwyczajniej w świecie udał się do lodówki i wyjął kilkanaście swoich pomarańczowych warzyw. Trzymając je z wielce zadowoloną miną powrócił na swoje miejsce i spojrzał na mnie wymownym wzrokiem.
- Więc co się dzieję?
- Dlaczego cokolwiek miałoby się dziać?
Louis rzucił mi spojrzenie świadczące tylko i wyłącznie o tym, że takie kity mogę wykładać komuś innemu, ale nie jemu. Westchnąłem i powróciłem do przyprawiania kurczaka. W końcu po jakichś pięciu minutach wreszcie wykrztusiłem z siebie.
- Przespałem się z Nicole.
- No nareszcie! Już myślałem, że nigdy się nie spikniecie!
Odwróciłem się w sekundę do Louisa i zapytałem.
- Cooo?
- No bo wiesz ta wasza nienawiść naprawdę dziwnie wyglądała i doszedłem do wniosku, że wy najzwyczajniej w świecie się sobie podobacie.
- Jasne. A prezenty dostaję od Św. Mikołaja!
- Coooo? Jak możesz tak mówić? Mikołaj istnieję! To on przynosi ci prezenty! Grzeszniku jeden! Chcesz to ci wyjawię sekret. Mikołaj nie istnieje? Pff. I  co jeszcze?
- Oh. Moje kochanie źle mnie zrozumiałeś. Jasne że Mikołaj istnieje. Ja nie tak to chciałem ująć. Chodzi mi o to, że to jest niemożliwe!
- Czyżbyś twierdził, że niemożliwe jest to, żeby Mikołaj istniał?
- Louis!
- No dobra.
- Louis pomóż mi. Ja nic nie pamiętam z tej nocy. Nawet czy się zabezpieczyliśmy. Nicole wariuje na punkcie możliwej ciąży. A ja? Ja siedzę w kuchni i robię jakiś cholerny obiad! Sam nie wiem co czuję do Nicole jak ją widzę czuję się szczęśliwy, ale już po chwili jestem zniesmaczony i mam ochotę zrobić wszystko jej na złość! Do tego Nicole ma mdłości od kiedy wstała.
- Wiesz mogę cie na pewno uspokoić, że jest to niemożliwe by Nicole była w ciąży, bo jeśli nawet uprawialiście seks po imprezie jest to całkowicie niewykonalne by zaszła w ciąże. Nie myślałeś o jakimś zatruciu lub zbuntowaniem się jej żołądka na np.: zbyt dużą ilość alkoholu w jej krwi?
- Wiesz co Louis?
- Tak kochanie?
- Jeszcze w życiu nie słyszałem o tak dużej ilości wypowiedzianych zdań przez ciebie. I na dodatek jeszcze powiedziałeś to wszystko bez żartów. Jestem z ciebie dumny!
- Wiesz, jak jesteś ze mnie tak dumny i w ogóle to myślisz, że nie chciałbyś bardzo zrobić  mi dodatkowo ciasta marchewkowego?
- Nie przeginaj, Boo Bear. Właściwie to porozmawiajmy o tobie i Selene.
- Ja i Selene?
- Oh. Chyba nie chcesz mi wmawiać, że nic nie ma pomiędzy wami?
- Ależ oczywiście, że jest. I to wiele. A dokładniej to wiele nienawiści.
- Louis widziałem jak z nią tańczyłeś na imprezie. To na pewno nie był taniec pt.: " Zabierzcie ją ode mnie najszybciej jak się da".
- To ja z nią tańczyłem na imprezie?
- Niemożliwe. Louis Tomlinson nie pamięta niczego z imprezy, oprócz tańca z naszą "kochaną" Selene!
- Nieprawda!
- Louis. Pamiętasz jeszcze o czym mi przed chwilą mówiłeś?
- Ok. Jak widzę Selene to mam ochotę jej dotykać, dowiedzieć się czegoś o niej, posiadać ją. Ale ona zawsze się na mnie wkurza! A najgorsze jest to, że ona próbuję mnie oderwać od Eleanor. Chcę żebym był jej i mogła mnie owinąć wokół palca. I sądzę, że wtedy w salonie ona naprawdę zamierzała mnie zaatakować, ale coś jej nie wyszło.
- A co z Eleanor?
- Kocham ją nad życie.
- Czyli podsumowując kochasz Eleanor, ale pragniesz Selene?
- Najwyraźniej.
Pokiwałem ze zrozumieniem głową i zacząłem wykładając na półmiski obiad. Szczerze? Podczas tej rozmowy nawet nie zaważyłem jak zrobił się obiadek.
- Louis, zawołaj wszystkich.
Usłyszałem szuranie krzeseł co świadczyło o tym, że mój kotek się ruszył. Wszystko ułożyłem na stole i zanim zdążyłem ich wszystkich zawołać już siedzieli w kuchni. Spojrzałem na zegarek. 15:00 to wyjaśnia sprawę ich szybkiego pojawienia się. Zauważyłem, że nie ma Nicole i Selene.
- A Nicole i Selene?
- Nie ma ich w domu.
Pokiwałem głową ich talerze zawinąłem w folię i wstawiłem do lodówki. Zaraz usiadłem i spróbowałem moich potraw. Hmm... Niebo w gębie!
- Harry. Ustanawiam cię głównym kucharzem tutaj i wszędzie indziej. Od dzisiaj to ty gotujesz.
- Niall, ja to zrobiłem jednorazowo.
- Coo? Nie możesz zmarnować takiego talentu!
- Nie będę dla ciebie gotował!
- Co? Czy ktoś tu cokolwiek mówił o gotowaniu dla mnie?
- Oh, Niall wszyscy wiemy, że i tak do tego zmierzasz- powiedział Liam i poklepał Irlandczyka po ramieniu. Po wpałaszowaniu mojego jedzonka wszyscy zwartą grupą ruszyliśmy przed telewizor. Jako, że nic w nim ciekawego nie było odbyła się tradycyjna kłótnia jaki film włączymy.
- Piła.
- Jaka Piła? Oczywiście, że oglądamy O północy w Paryżu.
- Takie nudy? Lepiej obejrzyjmy serię American"s Next Top Model- powiedziały Peerie i Eleanor.
- Serio? Oglądamy Opowieści na dobranoc!
- Nie! Nie ma mowy Niall. Oglądaliśmy to już chyba z trzy tysiące razy!
- Toy Story!
- Liam ta sama odpowiedź!
-  To niesprawiedliwe!
- Marchewki rządzą światem- krzyknął Louis!
Wszyscy się na niego obejrzeliśmy i chórem powiedzieliśmy.
- Co?
- Taki film na pewno kiedyś wyjdzie. Będzie opart na faktach.
- Louis, mój kochany Louis. Marchewki nigdy nie zdobędą władzy nad światem, a ty nigdy nie zostaniesz ich królem!
- Kłamiecie! Nie doceniacie prawdziwej władzy powoli hodującej i wykształcającej się!
- A co wy na to, żeby obejrzeć Gwiezdny Pył?
- A co to?
- Oglądamy!
Włączyliśmy film i zaczęliśmy go oglądać. Naprawdę ciekawy. Gwiazda spada na Ziemię, chłopak beznadziejnie zakochany i ich przygody. Nie może zabraknąć oczywiście złej czarownicy! Tak w połowie filmu spróbowałem zabrać popcorn głodomorkowi i w ten oto zacny sposób wywiązała się bitwa na popcorn! Każdy się rzucał! Gdy zmęczeni usiedliśmy wreszcie na kanapie, zobaczyliśmy ogrom zniszczeń.
- No to kto będzie to sprzątał?
I wtedy pojawiły się czarne i białe skrzydła. Jedyne co ujrzałem to Nicole w bladoróżowych rurkach, T-shircie z tygrysem, brązowym szalikiem i motocyklówkami. Selene za to miała na sobie biało-czarne legginsy, czarną koszulę i  czarne trampki. A za nimi ujrzałem....




Cześć kochane! Rozdział dedykujemy wszystkim tym, którzy napisali komenty pod ostatnim postem! Przepraszamy, że taki krótki i nudny rozdział, ale chciałyśmy napisać w tym rozdziale tą rozmowę! Jak się podoba rozdział i z jakiej perspektywy ma być następny? Czytajcie i komentujcie! Kochamy Was! See you soon! xx

7 komentarzy:

  1. Awww witajcie ;) Rozdział jak zwykle cudowny
    Kocham <3
    To od was zależy z jakiej perspektywy, mi to obojętne, bo i tak czy tak zawsze będzie genialne!
    Pozdrawiam!
    Kocham <3

    Zapraszam do mnie;
    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. SU-PER *_*
    Uwielbiam Waszego bloga ;3
    Po prostuuuu.... Awwww!!! <333
    I rozdział wcale nie był nudny! :P
    Hmmm.... z czyjej miałby być perspektywy??
    Nie wiem... może tym razem którejś z dziewczyn? :)
    Pozostawiam to Wam :**
    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
    http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/
    http://my-little-crazy-world-by-blue-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział 10 będzie dopiero, gdy pod tym postem będą 4 komentarze :D komentujcie kochane! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka!! Dopiero co znalazłam ten blog i jest odjazdowy!! Czekam na następny rozdział i to z niecierpliwością!!!!

    Pozdrawiam

    Alex xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli jeszcze raz powiecie, że Wasz rozdział jest nudny, to Was chyba utłukę! Jest super! Dawno się tak nie uśmiałam. Najlepsze fragmenty:
    "Louis widziałem jak z nią tańczyłeś na imprezie. To na pewno nie był taniec pt.: " Zabierzcie ją ode mnie najszybciej jak się da"."
    "Coooo? Jak możesz tak mówić? Mikołaj istnieję! To on przynosi ci prezenty! Grzeszniku jeden! Chcesz to ci wyjawię sekret. Mikołaj nie istnieje? Pff. I co jeszcze?"
    "Jedzenia się nie wyrzuca! Jedzenie to świętość! Nie można go wyrzucać! Zawsze trzeba mieć na uwadze to, że ktoś będzie chciał je zjeść! Cóż za marnotrawstwo!"
    Było ich jeszcze więcej, ale już mi się nie chce szukać x D Normalnie jebłam x D
    Jak mogłyście w takim monecie skończyć?! Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału ; ) Zapraszam przy okazji do siebie na rozdział wczorajszy:
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. jak to możliwe, że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej skoro lepiej już być chyba nie może?? dajcie mi choć trochę Waszego talentu!!! :)

    OdpowiedzUsuń