sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 12

Louis

Wytrzeszczyłem oczy. Zaraz, że co? Selene jest jego córką? Facet, który chce nas zabić ma córkę? Popatrzyłem  na Selene. Miała pochyloną głowę w dół. Wyglądała... inaczej. Nie chciała się na niego rzucić. Czyli, że to naprawdę jest jej ojciec? Usłyszałem śmiech. Ktoś się śmiał. Cicho, ale głośno. Spojrzałem w tamtą stronę. I kogo zobaczyłem? Selene. Powoli podnosiła głowę i się śmiała. Tak po raz pierwszy słyszałem jej śmiech i mogę z ręką na sercu przyznać, że nie chcę go słyszeć już nigdy więcej. Selene się śmiała. Nie był to śmiech szaleńca, raczej jak by chciała się z czegoś pośmiać. I tak jak nagle zaczęła się śmiać tak przestała. Teraz jej twarz była maską lodu. Nie widniało na niej żadne uczucie, oprócz lodu i obojętności. Nic. Jakby nie miała uczuć. Tylko patrzyła. Podniosła swoja głowę do góry i spojrzała prosto w oczy temu kolesiowi.
- Ja nie mam ojca.
- Naprawdę? A mi się zdaję, że masz, ale tego nie pamiętasz.
Cały czas patrzyłem się na nią i widziałem cień zmartwienia, ale zaraza znów była obojętna.
- Może tak, może nie...
- Może na pewno tak?
Popatrzyłem na niego i zobaczyłem jak się szeroko uśmiecha. Następne co widziałem to tylko i wyłącznie czarne, obsydianowe ściany. Wiatr szumiał mi we włosach. Czułem jego pęd. I dobrze wiedziałem, ze zaraz się roztrzaskam. Słyszałem krzyki, ale one nie były ważne. Liczyły się tylko i wyłącznie wspomnienia. Jak jeden nurt wróciły do mnie ze zdwojoną siłą i zalały mój umysł. Sprzeczki z Fizzy, ubieranie lalek z Daisy, rady na złamane serce z Georgią, pierwszy pocałunek, twarz Eleanor i po chwili zamiana w twarz Selene. Czekałem na uderzenie ale zamiast uderzenia jedyne co poczułem to lekkie ramiona, które mnie oplotły i spokojna twarz Selene. Nie wiedziałem nic innego, tylko jej twarz. Jej czerwone włosy, bladą cerę i oczy, oczy  które mogły być przerażają ce, ale i współczujące. Nie wiedziałem skąd to wiem, tak zwyczajnie wiedziałem.  Patrzyłem się w jej oczy i widziałem. Widziałem ulgę. Jednak zaraz przerwała kontakt wzrokowy i znów spojrzała się przed siebie. Odłożyła mnie delikatnie i powiedziała.
- Tknij ich jeszcze raz, a będziesz miał przesrane!
- Boję się. Aż sikam w majtki ze strachu.
A potem zmienił się w się w pył i rozpłynął się.
- Zbieramy się- usłyszałem jak mówi Selene.
- Co?
- Po co?
- Dlaczego?
- On nie jest głupi. Jeżeli skończył się z nami zabawiać to tylko i wyłącznie, dlatego że zmierza w naszym kierunku Minotaur.
- Minotaur- zapytała Eleanor?- Nie uderzyłaś się może w głowę? Jesteśmy w labiryncie, a nie jakimś mieszkanku Minotaura!
- Radzę czytać lektury- powiedziała Selene i rzuciła w moją dziewczynę jakąś książką.
- Louis wstawaj. Idziemy.
Pokiwałem głową i podszedłem do mojej ukochanej. Spojrzałem na książkę w jej rękach "Mity Greckie i Rzymskie". Po co jej ta książka? Poczułem na ramieniu rękę Liama i ruszyłem za nią. Szliśmy krętymi dróżkami. W lewo, prawo, prosto, tył, prawo, na skróty... Już po chwili się zgubiłem. Szedłem przed siebie, gdy nagle poczułem czyjąś rękę wplecioną w moją. Spojrzałem na nią, a po chwili na jej właścicielkę. Eleanor- mój kwiat. Spojrzałem się na jej twarz i uśmiechnąłem się, by dodać jej otuchy. Odwzajemniła ale tylko leciuteńko. Była taka niewinna. Nie wyobrażałem sobie jak musi się teraz czuć. Była zupełnie inna od Selene. Ona była słodka, romantyczna i uczuciowa, zaś Selene była bezuczuciowa, tajemnicza, złośliwa i mega seksowna... Tomlinson, o czym ty myślisz? Potrząsnąłem głową, żeby pozbyć się natrętnych myśli i ścisnąłem mocniej rękę Eleanor. Szedłem dalej. Popatrzyłem na moich przyjaciół, każdy był już zmęczony. Uwolniłem swoją rękę i lekko się uśmiechając podszedłem do Selene.
- Możemy się zatrzymać? Wszyscy są zmęczeni, chodzimy już od godzin.
- Nie możemy.
- Ale chodzimy już z jakieś siedem godzin. I nic tylko jak ciągle idziemy!
Pokręciła głową.
- Louis to nie tak, że ja nie chcę się zatrzymać. Po prostu nie możemy. Nie byłeś w tym labiryncie. Nie widziałeś go z góry. Po za tym chodzimy dopiero godzinę.
- Godzinę?!
- Tutaj czas płynie inaczej dla was.
- Co to znaczy "dla was"?
 - Chodzi mi o to, że nie jesteście nadnaturalnymi postaciami, tylko ludźmi. Męczycie się tu szybciej.
- Nie prawda. Przeszedłem tyle i nie jestem zmęczony. Kłamiesz.
Pokręciła głową.
- Nie, Louis. Zauważyłeś, że Eleanor nagle nie gada tyle?
Już miałem jej zwrócić uwagę na temat odzywania się do mojej dziewczyny, gdy uświadomiłem sobie jedną rzecz. Faktycznie nie gadała tak jak normalnie. Była raczej milcząca. Tak jakby była zmęczona i chciało się jej spać.
- O co tu chodzi?
- Poczytaj mitologię.
I wyminęła mnie i poszła w górę. Szła dalej, gdy mnie nagle olśniło. Mity, labirynt, Minotaur... Jesteśmy w labiryncie Minotaura, więzieniu! Ta wiedza była tak przerażająca, że aż ciarki przeszły mi po ciele. Nagle! ni z tąd ni z owąd usłyszeliśmy wrzaski.
- Kurwa.
I wszyscy zaczęliśmy biec. Skręcaliśmy, ale to i tak nic nie dało. Nadal je słyszeliśmy, były coraz bliżej. Skręciliśmy za róg  i przywitali nas tysiące ludzi.Wszyscy jak na rozkaz się zatrzymaliśmy.
- Teraz należycie do Kapitana Luka. Jesteście naszą własnością i od dzisiaj nam służycie.
- Przeprasza, ale nie mam czasu dla psów na posiłki- warknęła Selene.
Następne co zobaczyłem to biały dym i coraz to szybciej spadające ludzkie ciała na ziemię. Ich wyraz twarzy pokazywała całkowita dezorientację. Przeniosłem wzrok na mgłe i zobaczyłem Selene siedzącą na jakimś trupie i wyciągającą właśnie kaanę z ciała wydającego ostatniego tchnienia człowieka. Patrzyłem na zmasakrowane ciała  i moje oczy samoistnie się rozszerzały. Nie wierzyłem. Widziałem dowody na to wszystko, ale i tak nie wierzyłem. Jak trzeba być dobrym, żeby zabić samą kataną ok. 10 000 tys. ludzi? I jak bezdusznym trzeba być? Usłyszałem obok siebie zduszony krzyk. Ale nie zwracałem uwagi na nic. Widziałem tylko tych ludzi. Oni mogli mieć rodziny, przyjaciół, małżonki, kochanki... A ona to wszystko im zabrała w parę sekund. Wszystko, nawet życie. Przeniosłem mój wzrok na nią i zobaczyłem jak chowa katanę na plecy. Na jej twarzy nie malowały się żadne emocje. Nigdzie współczucia czy wściekłości. Nic. Tylko i wyłącznie obojętność. Spojrzała na nas i jedyne co powiedziała to.
- Idziemy.
Szliśmy. Idziemy i idziemy jak jakieś aniołki. Nagle usłyszeliśmy przeraźliwy ryk. Wstrząsał ziemią. Poruszał ściany i siedział w naszych uszach, aż nie mogliśmy go nie słyszeć. A Selene? Najspokojniej w świecie doszła do rogu i za niego zajrzała. I zastygła w miejscu. Nie ruszała się. Po chwili dołączyli do niej Itachi i Daniel. Oni także zastygli.
- Niemożliwe.
Podszedłem do nich i spojrzałem tam. Stała tam wielki na 100 m olbrzym i miał chyba ze  sto rąk. Wytrzeszczyłem oczy i krzyknąłem, gdy walnął jedną ręką w mur i wyłupał sobie kamień wielkości naszego domu. I co zrobił? Zaczął sobie podrzucać! Tyle zobaczyłem z nim zostałem wciągnięty znów za róg i przyciśnięty ciałem Selen do ściany. Momentalnie spojrzałem w jej zielone ozy, które teraz skrzyły się wściekłością.
- Wiesz kto to był?
Pokręciłem przecząco głową.
- Briareus.
- Kto to?
- Sturęki. Syn Gai i Uranosa- pierwotnych władców Nieba.
- Mity?
Pokiwała głowa i lekko się wychyliła. Zaraz jednak powróciła do poprzedniej pozycji.
- I co to ma w spólnego z nami?
- Wszystko.
- Jaśniej proszę.
- Briareus jest synem najpotężniejszych bogów na Ziemii. Został strącony do Tartaru za swe uczynki. Ale wydostał się tam, gdy potwory zaczęły powracać, odradzać się. Najwyraźniej trafił tutaj i nie jest tym zachwycony. Musiał na nowo stracić braci i znów płacze...
- Ty to nazywasz płaczem? Nie chciałaś przypadkiem powiedzieć ryk?
- Louis to nie jest śmieszne!
- A kto tu się śmieje?
Westchnęła głęboko i spojrzała się centralnie w moje oczy.
- Myślisz, że dlaczego on tu jest? Myślisz, że tak łatwo jest przenieść sturękiego? I to bardzo daleko od granicy Tartaru od świata śmiertelników?
Pokiwałem głową.
- Właśnie. A to oznacza, że jesteśmy niebezpiecznie blisko wejścia do Tartaru.
- Co to ten Tartar?
- To kraina nicości,  najmroczniejsza i najniższa część krainy podziemia.  Coś świta w główce?
Pokiwałem głową. Ona też. Nareszcie mnie puściła i wymieniał znaczące spojrzenia  z Itachim. Pokiwała głową i wyszła za róg. Patrzyłem zdezorientowany na nią i chciałem sięgnąć po jej rękę, ale Daniel złapała ja i trzymał w stalowym uścisku. Spojrzałem się na niego, ale on miał jakby nieobecna minę. Zrozumiałem. Siedział w głowie Selene. Spojrzałem na wszystkich. Każdy odpoczywał. Ich twarze wyrażały zmęczenie. Pot spływał po ich czołach i powoli wsiąkał do ubrań. O co chodzi? Dlaczego ja się nie męczę, aż tak? Racja jestem zmęczony, ale i tak nie tak bardzo jak inni. Wyszarpnąłem rękę z uścisku Daniela i ruszyłem do moich przyjaciół. Usiadłem obok Nialla, który ciągle płakał.
- Niall, nie płacz. Wydostaniemy się stąd. W końcu nie zostaniemy tutaj na zawsze!
Załamany podniósł głowę i spojrzał na mnie zaczerwienionymi oczami.
- Louisie Wiliamie Tomlinsonie, nie obchodzi mnie to w takim stopniu, jak to, że od ponad ośmiu godzin nic nie jadłem i nie piłem!
Zaśmiałem się. Możemy być w zagrożeniu śmiertelnym naszego życia, ale i tak nasz żarłok jedyne czym będzie się przejmował to to, że nie jadł. Powstrzymałem się od chęci powiedzenia im, że chodzimy jedynie od ok. dwóch godzin i poklepałem po ramieniu Zayna, który własnie wypalał kolejną fajkę, sądząc po małym stosiku lezącym obok niego. I wzrokiem odnalazłem moja Eleanor i usiadłem obok niej, otaczając jej drżące ramiona swoimi. Spojrzała na mnie z wdzięcznością na co odpowiedziałem uśmiechem i oparła się o mój tors. Chwilę drżała, ale w końcu poczułem jak uspokaja się jej oddech i już smacznie spała. Peerie wykorzystała Zayna jako poduszkę, zaś Nicole-  o dziwo!- Harrego. Teraz siedział i z lekkim uśmiechem patrzyła na jej twarz i odgarniał jej włosy, które przyczepiły się do buzi. I niby on jej nienawidzi? Moje powieki robiły się powoli lepkie jak reszty i pozwoliłem im opaść. Uśmiechnąłem się wspominając... własnie co? Obrazy przelatywały w mojej głowie jak szalone i nawet nie byłem w stanie ich dostrzec, ale moja podświadomość najwyraźniej wiedziała co przedstawiają bo sam się uśmiechałem. Już zasypiałem, gdy usłyszałem cichy krzyk.
- Selene, nie!
Momentalnie otworzyłem oczy i spojrzałem na zaniepokojonego Daniela. Coś było nie tak. Na pewno.
- O co chodzi?
- Ta idiotka walczy z  Briareusem!
- Co- krzyknąłem i zaraz spojrzałem się na wszystkich, czy przypadkiem kogoś nie obudziłem!
Itachi pokiwał jedynie głową.
- Co ona robi? Jak walczy? Wygrywa, prawda?
Spojrzałem na ich niemrawe miny.
- Błagam, powiedzcie że ona wygrywa ta walkę- jęknąłem!
Pokiwali głowami.
- Wygrywa, ale za dużym kosztem.
- Jakim kosztem?
- Zużywa zbyt dużo energii.
- Tak. Nie powinna tyle gadać tylko skupić się na walce.
- O co wam chodzi z tym gadaniem?
- Ona próbuje przekonać tego olbrzyma, żeby poszedł z nami i wrócił do świata śmiertelników.
Uniosłem brwi do góry. Nie, to niemożliwe. Selene nie jest taka głupia. Ona zawsze czeka i patrzy. Ale nie działa. I jak to możliwe, że zużywa zbyt dużo energii? Patrzyłem na twarze chłopaków i wpadłem na pomysł.
- Zaraz, po co ona walczy z nim, jak może zabić Minotaura i wychodzimy z tego piekielnego więzieania?
- To nie tak. Gdybyś jej nie przerywał wcześniej teraz wiedziałbyś, że to nie jest labirynt Minotaura.       
- To niby jaki?
- Dedala.
- Oczywiście, i co w związku z tym?
- To, że labirynt Minotaura to tylko metafora dla prawdziwego labiryntu. Ten prawdziwy sięga, aż do pierwszych stref Tartaru i jest nieskończony. Tezeusz wydostał się z niego za sprawą nici Ariadny. My takowej nie posiadamy. Tutaj są najniebezpieczniejsze potwory świata i drzwi do Tartaru. Briareus chodzi po tych korytarzach od milionów lat. Chcąc nie chcąc nauczył się jak je rozpoznawać, chociaż w najmniejszym stopniu. My za to, tego nie wiemy.
- Ale przecież jesteście tak samo starzy!
- Naprawdę myślisz, że te miliony lat temu interesowaliśmy się szczegółowym planem Dedala? Raczej nie. Byliśmy czym innym zajęci.
- Tak, więc jedyne co możemy to zdobyć nić Ariadny, znaleźć drzwi a zewnątrz lub odnaleźć Dedala i zmusić tego zgrzybiałego starucha, by nam pomógł.
- To on żyje?
Pokiwali głowami.
- Ale jak to możliwe, że przeżył tyle millenium?
- Jego się spytaj- powiedział Itachi.
Później oparli się o ściany i przymknęli oczy. Wyglądali jakby spali, ale dobrze wiedziałem, że obserwują Selene. Zmarszczyli brwi i zaraz wstali. Popatrzyli za róg i już po chwili wyłoniła się Selene i  Briareus. Z moich płuc wydostało się powietrze na widok tego olbrzyma. Odwróciłem wzrok i popatrzyłem tym razem na Selene. Miała rozcięty policzek i kilka zadrapań.
- Co ci się stało?
- Małe komplikację.
- Rozumiem. Obudzić wszystkich?
Pokiwała głową. Oswobodziłem się lekko i  składając lekki pocałunek na wargach Eleanor obudziłem ją. Zmarszczyła uroczo nosek i otworzyła swe oczęta. Uśmiechnąłem się i w parę minut już wszyscy zostali obudzeni. Ich reakcja na Briareusa była bardzo podobna do mojej.
- To gdzie idziemy- zapytała się Nicole?
- Prosto.
Popatrzyliśmy na siebie i ruszyliśmy. Cały czas szliśmy prosto i  nie licząc nieskończonej ilości pułapek doszliśmy do jakiejś okrągłej komnaty.
- To było prostsze niż podejrzewałam.
- To gdzie jesteśmy- zapytał Liam?
- Na samym środku Labiryntu i pracowni Dedala- odpowiedziała Selene.
Podeszła do jednego stołu i zaczęła przerzucać kartki.
- Tu nic nie ma!
- Może się mylisz kochanie?
Znów ten głos. Powoli odwróciłem się. Nie, niemożliwe! Że niby on jest Dedalem?
- Dedal?
- Brawo, złotko. Zastanawiałem się ile wam zajmie wpadnięcie w moją pułapkę.
- Jaką pu...
Jej głos zagłuszyły kraty, które w sekundę wydostały się z ziemii i otoczyły mnie. Sięgały mi jedynie do pasa, ale gdy próbowałem wyjść blokowała mnie niewidzialna bariera.
- Co od nas chcesz?
- Od was? Niczego. Ale nikt nie wyjdzie z labiryntu jeśli nie spełni mego zadania.
- Twojego zadania? Przecież ty nie powinieneś żyć od Millenium!
- Niekoniecznie.
- Właśnie- powiedziała Selene.- Związałeś swoją energię życiowa  labiryntem i dopóty on istnieje istniejesz i ty. Prawda?
Dedal pokiwał głową.
- Mądra dziewczynka. Ale w każdym razie, jeszcze nikt nie sprawił mi tyle problemów jak ty. Prowadziłaś ich przez wszystkie bezpieczne tunele i musiałem długo prosić Briareusa, by zgodził mi się pomóc. Ale czego nie robi się dla wolności?
- O co chodzi z pułapką i dlaczego Louis jest uwięziony- zapytała się Eleanor?
- Kochana, twojego Louisa uwolni tylko pocałunek, którego on najbardziej pragnie. No i oczywiście was też.
- To jaki jest problem? Eleanor całuj go i spadamy- powiedziała Selene?
- Nie tak szybko. On nie pragnie jej pocałunku.
- To niby kogo?
- Twojego.
Widziałem zdezorientowanie i rozpacz na twarzy Eleanor i wściekłość na twarzy Selene. O Boże, a próbowałem tego nie brać pod uwagę! Sam nie wiedziałem, że do końca jej pragnę, chociaż śmiało mogę przyznać, że mnie fascynowała. Spojrzałem jej w oczy i usłyszałem jej westchnięcie. Podeszła do mnie i patrząc cały czas w moje oczy wskoczyła za barierkę. Dotknąłem jej policzka jedną ręką, a druga oplotłem w tali. Patrzyłem się w jej zielone  oczy , gdy zbliżałem swoją twarz do jej. Milimetry od jej ust czułem na sobie jej oddech i w końcu pozwoliłem sobie poczuć smak jej ust. To było jak super kopnięcie dawki kofeiny! Jej pocałunek, usta elektryzował. Sprawiał, że pragnąłem jeszcze więcej i więcej. Jej usta były delikatne jak płatki kwiatu. Czułem jej kiełki, gdy przygryzła moją wargę i słony smak krwi z policzka. Całowaliśmy się i znikał powoli Labirynt. Usłyszałem jeszcze śmiech Dedala i poczułem lekkie szarpnięcie. Nadal trzymałem jej talię i dalej wpijałem się w jej usta! Chciałem więcej i włożyłem jej ręce pod bluzkę. Czułem każdy nerw w moim ciele i poczułem też w jednej sekundzie i przez sekundę jakby moc. Błękitną, ogromną moc. A później i to zniknęło. Zajęło to wszystko jej aksamitne, jedwabne i elektryzujące wargi oraz jej język który pieścił mnie tak jak nigdy. Jęknąłem i przyciągnąłem ją do siebie tak mocno i blisko jak tylko się dało. Chciałem jej całej! Całkowicie!
I wszystko to się skończyło jak wylądowaliśmy na kanapie w salonie. Oderwała się od moich warg i rozejrzała się.
- Jesteśmy w domu.
Popatrzyłem na Eleanor, która z płaczem uciekła na górę i pognałem za nią. Jeszcze na schodach zobaczyłem  wyraz twarzy Selene. Powiedzcie mi bogowie jak ja mam wybrać? Jedna jest niewinna i słodka, a przy drugiej czuję się tak jak nigdy? Kogo ja kocham?


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Witam wszystkich z nowym rozdziałem! Przepraszam, że nie było go wcześniej, ale mam takie urwanie głowy, że dopiero dzisiaj znalazłam czas na napisanie go. Szczerze? Nie podoba mi się. Według mnie jest nudny. Miało być dużo akcji a wyszło coś takiego. No cóż, postaram się poprawić. Następna notka z perspektywy Harrego! A wy co sądzicie?
13 rozdział = 11 komentarzy

See you soon,
Pani Tomlinson.

11 komentarzy:

  1. super rozdział jak zawsze :D
    Louis i Selene awwwwwwwww :3
    brak słów :D

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. Siemankoo;)
    Ale ten rozdział jest super, po prostu cudo! Wiecie, że was kocham>>??? Aww<333
    I ten pocałunek Selene i Louisa. Cud, miód i malinki hehe ;)
    Zapraszam na moje blogi;

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/


    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej, hej! <33
    Muszę się niestety z Wami (lub Tobą) zgodzić, że rozdział wyszedł jakiś.... dziwny?
    Może to nie najlepsze określenie, ale nie potrafię znaleźć innego.
    Mi osobiście bardzo w nim przeszkadzały literówki, przez które czasami się lekko gubiłam.
    Co do treści... jest ok, ale patrząc na Wasze poprzednie, wspaniałe rozdziały, rzeczywiście czegoś mi brakuje.
    Według mnie najlepiej wyszła Wam (lub Tobie xd) końcówka.
    Tutaj bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłyście, i właśnie ona ma w sobie tą charakterystyczną dla Waszej (lub Twojej, nie wiem jak powinnam pisać, skoro to Pani Tomlinson pisze rozdziały, ale jednak razem prowadzicie bloga ;)) moc, przez którą nie można się oderwać od rozdziału ;)
    Nie chce Was w żaden sposób negować czy zniechęcać...
    Sama wiem że na moim blogu również są rozdziały, które niby są OK, ale jednak coś w nich nie pyknęło ;)
    Mam nadzieję, że się na mnie w żaden sposób nie obrazicie przez ten komentarz.
    Jeszcze raz powtarzam, że nie chcę Was zniechęcać, negować, czy Wam ubliżać :)
    Kocham Wasz blog, ale sądzę że bez sensu byłoby wstawianie nieszczerego komentarza z samymi pozytywami :)
    Tylko proszę, nie przejmujcie się tym zbytnio! ;)
    Wasze opowiadanie jest świetne i to jest oczywiste, że wszystkie rozdziały nie będą równie dobre ;)
    Jaki byłby wtedy sens? :)
    Ok...to już chyba wszystko co chciałam powiedzieć xD
    Jeśli jednak w jakikolwiek, maleński sposób Was uraziłam to z góry przepraszam <3

    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
    http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dostałaś nominację od nas: Susan i Niroline :) możesz ją sobie olać, czy co tam sobie chcesz, ale miło by było jakbys odpowiedziała na pytania :) -----> http://matmaz1d.blogspot.com/2012/11/rozdzia-xxxix.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Super bardzo ciekawy rozdział a nie nudny :DD
    ~Zuza

    OdpowiedzUsuń
  6. nudny?? Dziewczyno rozdział jest bardzo dobry:) Fakt czegoś brakuje, takiej jakiejś... no nie wiem,... głębi?, która tworzy Twój styl. Jednak ta część jest na prawdę super:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Że niby nudny?! On był super!!
    Bardzo mi się podobał<3
    Fajnie że była perspektywa Lou.
    Cieszę się z perspektywy Harrego.
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże, to jest takie super, że ja nie mogę! Byłam w jakimś transie jak to czytałam. Przypomniała mi się pierwsza klasa gimnazjum i mit o Tezeuszu, który wtedy przerabialiśmy ; ) Jednak Internet i blogi o 1D czegoś uczą! Dawaj szybko next, bo Cię chyba zamorduję x D
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com
    kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. No hejka <3 Sorry że dopiero teraz ale jakoś czasu nie było . Rozdział świetny , tak jak zazwyczaj . Chyba nie bd więcej komentarzy ;c Zareklamujcie mi sie !
    PS. I niedługo ma sie pojawić następny jasne ? :>
    ~Nuggets

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeebisty zgadzam się z Marry Styles - też się czułam jak w jakimś transie, ale strasznie mi szkoda Elanor,

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny! :) 1D♥♥♥♥♥♥


    Dwie nastolatki żyjące w skrajnej rozpuście. Mieszkanki Las Vegas korzystające w pełni z uroków tego miasta. Alkochol, seks i wieczna zabawa.
    http://blaise-georgia.blogspot.com/
    Zapraszamy! :))

    OdpowiedzUsuń